Nie mam za co żyć, czyli upadłość konsumencka

Nie mam za co żyć, czyli upadłość konsumencka

Upadłość konsumencka to sposób wyjścia ze spirali zadłużenia, który z każdym rokiem zyskuje popularność. Warto dowiedzieć się o nim więcej, bo nie jest dla każdego i należy najpierw spróbować innych metod wyjścia z długów – to absolutna ostateczność.

Niemal każdy z nas ma wśród rodziny lub znajomych kogoś, kogo długi po prostu przerosły. W rozmowie z taką osobą słyszymy powtarzające się jak mantra hasła: Nie mam pieniędzy na życie, nie mam pieniędzy na jedzenie, nie mam pieniędzy na nic. Nie zawsze są to ludzie niewykształceni – mój, znajomy, ekonomista wziął kredyt we frankach na kawalerkę dla ojca, z którym mieszkał. Założył rodzinę, a w dwupokojowym mieszkaniu było im coraz ciaśniej.

 Kawalerkę kupił na rynku wtórnym i mimo że ostrzegaliśmy go, by nie brał kredytu we frankach, uparł się, bo jako ekonomista uważa, że wie lepiej. Nie traktował poważnie starej jak świat zasady, że kredyt hipoteczny najlepiej brać w tej walucie, w której się zarabia. Rok później stracił pracę i ponad dwa lata spędził w łóżku, lecząc depresję. Rodzina i przyjaciele próbowali mu pomóc, namawiali na pracę, pożyczali drobne kwoty, ale z osobą w depresji, która dodatkowo topi smutki w kieliszku, trudno rozmawiać. Słyszy się tylko mantrę: nie mam za co żyć, nie mam kasy, nie mam pieniędzy na jedzenie.

Gdy znajomy się ocknął, było już za późno – niepłacony czynsz i raty kredytu trafiły do komornika, a u niego zadłużenie rosło z każdym miesiącem. Na końcu dług kilkakrotnie przekraczał wartość kawalerki. Dramatycznie brzmiały w jego ustach skargi: Nie mam pieniędzy na życie, nie mam pieniędzy na jedzenie, nie mam pieniędzy na nic. W ostatniej chwili ogłosił upadłość konsumencką. I tak stracił oba mieszkania, ale zyskał szansę, że po kilku latach wystartuje z czystym kontem – gdyby nie upadłość konsumencka, wielusettysięczny dług wisiałby nad nim i jego żoną do końca życia. Mimo że przegapił kilka alarmów związanych ze swoim zadłużeniem, nie przegapił ostatniego. Jego sprawa nadaje się na scenariusz filmu.

Upadłość konsumencka – ostatnia deska ratunku

Upadłość konsumencka to procedura sądowa, która pozwala uwolnić się od zadłużenia. Co należy o niej wiedzieć?

  1. Jest dostępna wyłącznie dla osób, które nie prowadzą działalności gospodarczej, nie pozostają w spółce i nie są w stanie uregulować zobowiązań finansowych od co najmniej 3 miesięcy.
  2. Jej głównym celem jest zaspokojenie wierzycieli z majątku dłużnika i umorzenie części lub całości długów.
  3. Od niedawna wniosek o upadłość nie jest oddalany w stosunku do osób, które wpadły w długi w wyniku swojej lekkomyślności w zaciąganiu pożyczek lub niedbalstwa w ich spłacaniu.
  4. Procedura upadłości konsumenckiej przeprowadzana jest wyłącznie przez sąd, a wniosek może być złożony przez dłużnika lub wierzyciela
  5. Sąd może oddalić wniosek jeśli uzna, że dłużnik nie jest niewypłacalny, jeśli ogłaszał już upadłość w ciągu ostatnich 10 lat lub unikał wierzycieli, przepisując swój majątek na kogoś z rodziny.

Nie zawsze upadłość konsumencka jest lekka

Niektórym wydaje się, że ogłoszą upadłość konsumencką i będą wolni, a ich długi wyparują. Warto zdawać sobie sprawę, że tak różowo nie jest. Sąd nie musi w wyniku postępowania zwolnić z obowiązku spłacania długu – częstą praktyką jest tylko częściowe umarzanie zobowiązań. Sama procedura jest skomplikowana – tu nie wystarczy przyjść do sądu i powiedzieć: nie mam za co żyć, nie mam kasy, nie mam pieniędzy na jedzenie. Dlatego warto przed podjęciem decyzji zwrócić się o pomoc do takiej kancelarii adwokackiej, która ma doświadczenie w prowadzeniu tego typu postępowań. Wniosek o upadłość powinien zawierać:

  • wykaz majątku dłużnika – nieruchomości oraz środków na koncie
  • listę wierzycieli 
  • dowody potwierdzające istnienie długów oraz niemożność ich spłaty od co najmniej 3 miesięcy

Co ważne, ogłoszenie upadłości konsumenckiej to nie tylko uwolnienie od długu – łączy się ono z utratą majątku i swobody zarządzania nim. Mój znajomy, który powtarzał jak mantrę: Nie mam pieniędzy na życie, nie mam pieniędzy na jedzenie, nie mam pieniędzy na nic, stracił oba mieszkania. Nie mógł przepisać niczego na dzieci. Lepiej więc zawczasu zwrócić się o pomoc prawną w renegocjacji długów i wyjściu z zadłużenia, niż sięgać po tak radykalne środki. Tylko doświadczony w podobnych sprawach prawnik doradzi nam, czy naprawdę jest to konieczne.

Masz pytania dotyczące wyjścia z trudnej sytuacji finansowej. Z chęcią pomożemy Ci wyjść z długów i zażegnać kłopoty. Postaw na fachowy kontakt, a wszystko Ci wyjaśnimy.